Wpadło mi w ręce lustro. Choćby nie wiem co, to nie jestem w stanie powiedzieć skąd się wzięło, choć znalazłam je w swoim domu i jego stan wskazywał na to, że ma już bardzo dużo lat. Wyczyściłam więc ramę i pomalowałam białym lakierem (no wiecie, kocham styl skandynawski...).
Wybrałam się do Ikei i kupiłam tam półkę z podpórkami - koszt wyniósł mnie 26zł (właściwie to już cały koszt tego przedsięwzięcia).
Jako haczyki na wszelaką biżuterię wykorzystałam po prostu małe gwózdki, które po przybiciu w równej linii potraktowałam białym lakierem.
Właściwie nie ma się tu co więcej rozpisywać, powywiercałam w ścianie dziury, przymocowałam na kołkach półkę i lustro, powbijałam gwoździe i ot cała filozofia. :)
TADAM:
Tak, wiem, że nie jest to tak spektakularny efekt, jak toaletka z prawdziwego zdarzenia, ale właściwie, to chyba nawet podoba mi się bardziej. Mam miejsce na to, co mi potrzeba, a właściwie nie straciłam w pokoju miejsca na kolejny mebel, tylko wykorzystałam ścianę pomiędzy drzwiami a kominem, który mam w rogu pokoju. Muszę jeszcze tylko pomyśleć nad jakimś fajnym oświetleniem, ale narazie nie mam do tego głowy, a i tak bardzo nie jest mi potrzebne.
Macie w swoich pokojach własne toaletki DIY? Jeśli tak, to dajcie znać w komentarzu! Chętnie zobaczę, popodziwiam i się zainspiruję. :)
Jak Wam się podoba moja praca?